Tradycyjnie już pokazy filmów konkursowych rozpoczęliśmy w środę. Pierwszy seans filmu, który bierze udział w konkursie Grand Prix Komeda na Najlepszą Muzykę w Polskim Filmie Fabularnym, to „Minghun” w reż. Jana P. Matuszyńskiego i z muzyką Stefana Wesołowskiego. I właśnie z kompozytorem muzyki odbyło się spotkanie po seansie. „Minghun” to opowieść o nadziei, miłości i poszukiwaniu sensu życia oraz tego, co nastaje po nim. Opowiada o najważniejszych emocjach i egzystencjalnych granicach ludzkiego doświadczenia. Po stracie córki główny bohater Jurek wraz ze swoim teściem Benem decyduje się wyprawić chiński rytuał minghun, czyli zaślubiny po śmierci.
– To film o sytuacji granicznej. Każdy rodzaj pogłębienia smutku muzyką, estetyzacji tego doświadczenia byłby aktem naiwności. Tutaj są takie uczucia, że lepiej spełnia się cisza, rodzaj medytacyjnego towarzyszenia, niż wzmacnianie muzyką uczuć, które są już obecne i naturalne – mówił o swoim koncepcie na muzykę w tym filmie Stefan Wesołowski.
Spotkanie z kompozytorem poprowadził Krzysztof Kwiatkowski.
Po spotkaniu przyszedł czas na kolejny seans – filmu „Wróbel”. Wprowadził widzów do niego i reżyser filmu Tomasz Gąssowski, i Zbigniew Suszyński. Aktor ten wprawdzie w filmie „Wróbel” wprawdzie nie występuje, ale z racji grania w filmach czeskich wybitnych reżyserów opowiedział o specyfice czeskiego humoru i kina, z którym też może korespondować film Gąssowskiego. O samym filmie po spotkaniu mówił Ewie Smolińskiej Tomasz Gąssowski, który jest i reżyserem obrazu, i kompozytorem muzyki do tegoż. Ciekawe było zwłaszcza to, jak sam musiał dokonywać wyborów, gdzie „wyciąć” muzykę, w którym momencie filmu z niej zrezygnować albo ją zmienić. – W pewnym momencie odbyłem jako reżyser rozmowę z kompozytorem, wyrzuciłem muzykę, która już w filmie była, powróciłem do tej wcześniej zaproponowanej i wszystko już było dobrze, tylko… kompozytor się na mnie obraził – mówił z humorem Tomasz Gąssowski, podkreślając później, jak trudne są muzyczne wybory w filmie i jak muzyka może wpłynąć na odbiór danych scen. Reżyser i kompozytor mówił także o aktorach, w tym o ciekawej kreacji, bo niemal niemej – Krzysztofa Stroińskiego, który zagrał w filmie dziadka głównego bohatera.
Spotkanie prowadziła Ewa Smolińska.
Ostatni seans festiwalowej środy to film „Sezony”. Film Michała Grzybowskiego to komedia o miłości egocentrycznego aktora, który musi zmierzyć się z nieoczekiwanym rozpadem długoletniego związku. To uniwersalna historia o relacjach, rozgrywająca się w pełnym absurdów świecie teatru. Akcja toczy się podczas trzech różnych spektakli w teatrze, życie prywatne bohaterów miesza się z rzeczywistością sceny, a trudnym emocjom towarzyszy zaskakujący humor.
Po projekcji z widzami spotkali się: reżyser Michał Grzybowski, autor muzyki Wojciech Frycz, aktorzy Agnieszka Dulęba-Kasza i Andrzej Grabowski, którzy zagrali: żonę głównego bohatera oraz jego ojca.
Prowadzący spotkanie Łukasz Maciejewski podkreślił, że film jest przejmującą opowieścią autotematyczną: rzecz dzieje się w teatrze, opowiada o teatrze, wprowadza nas za sceniczne kulisy. – Chcieliśmy z Tomkiem (Tomasz Walesiak, współautor scenariusza – przyp.) napisać historię miłosną i szukaliśmy miejsca, które będzie inne niż korporacja, dość popularna w filmie polskim, w której ta historia mogłaby się rozgrywać. Chcieliśmy znać to miejsce, stąd teatr, a trzy spektakle, nad którymi pracują w filmie aktorzy, łączą się z ich perturbacjami życiowymi. Ja sam długo pracowałem w teatrze, wychowałem się w nim i jakoś tak czułem, że to może być dobry moment na podsumowanie tych doświadczeń – mówił reżyser Michał Grzybowski.
Andrzej Grabowski gra w filmie ojca głównego bohatera. Wciela się w emerytowanego aktor, będącego już na emeryturze, który jednak ciągle chce grać i nie może się z teatrem rozstać. Gość spotkania mówił, że to nie wymysł, a wiele razy spotkał starszych aktorów, którzy nie chcieli zrezygnować z grania. – Tacy są aktorzy – dziwna to nacja – podsumował z humorem Andrzej Grabowski.
Nie zabrakło wielu anegdot nie tylko z planu „Sezonów” i akcentów humorystycznych. Okazało się, że wszystkim obecnym podczas spotkania reżyser „wyciął” scenę czy jakiś fragment muzyki, co z humorem mu wypomnieli…
Spotkanie prowadził dyrektor artystyczny Grand Prix Komeda Łukasz Maciejewski. Publiczność, która salę widowiskową wypełniła do ostatniego miejsca, podziękowała na zakończenie gościom brawami.
Jury pracuje w składzie: Tomasz Lach – przewodniczący, Roma Gąsiorowska, Magdalena Łazarkiewicz, Tomasz Makowiecki i Jan Kanty Pawluśkiewicz.
Na każdy z filmów mogą także głosować widzowie, bowiem podczas finału festiwalu Grand Prix Komeda wręczana jest także Nagroda Publiczności.
tekst: Hanna Olejnik
zdjęcia: Andrzej Staszok